21 grudnia w środkowej części słonecznej tarczy
mogą się znaleźć trzy ciemne plamy, które widoczne są już na zdjęciach z
sond kosmicznych. Czy proroctwa się spełnią i plamy wyrzucą w kierunku
Ziemi olbrzymie ilości naładowanych cząstek?
Jedna z
najpopularniejszych teorii końca świata głoszona przez Patricka Geryla w
książce "Proroctwo Oriona na rok 2012" wskazuje na potężny wybuch na
Słońcu w dniu 21 grudnia.Jeszcze kilka dni temu nie było absolutnie żadnych przesłanek
przemawiających za prawdziwością tej przepowiedni, ale niespodziewanie
się to zmieniło. Wczoraj zza niewidocznej z Ziemi strony słonecznej tarczy wyłoniła
się grupa trzech ciemnych plam, które dzisiaj są znacznie lepiej
widoczne na zdjęciach pochodzących z monitorującej Słońce sondy SDO. Plamy tworzą trójkąt i wraz z obrotem Słońca wokół własnej osi dotrą
do środkowej części jego tarczy właśnie w piątek, 21 grudnia. Jak dobrze wiemy sporej wielkości plamy generują wyrzuty masy, a
naładowane cząstki w postaci wiatru słonecznego docierają do ziemskich
biegunów magnetycznych wywołując zakłócenia w łączności i pojawienie się
kolorowej zorzy polarnej. Od intensywności wybuchu zależy więc to jakie spustoszenia poczyni on
na naszej planecie. Na razie nie ma możliwości przewidzenia czy owy
kompleks plam o numerach 1633 i 1634 stanowi dla nas zagrożenie. Jak
dotąd nie doszło w nim do znacznej eksplozji. W nadchodzących dniach plamy mogą zarówno zanikać, jak i się
powiększać. Jedyną metodą przewidzenia tego co się zdarzy, jest
obserwowanie powierzchni Słońca za pomocą sond. Nie mniej jednak owy
kompleks jest ekscytujący, zarówno dla naukowców, jak i wieszczy końca
świata. Zgodnie z przewidywaniami Patricka Geryla wybuch miałby spowodować
zamianę biegunów magnetycznych i geograficznych, a co za tym idzie
również "przewrócenie się" Ziemi, dni ciemności i wschód Słońca z
zachodu.